Zareklamuj się na Strefie »
Nie masz jeszcze konta?
» Zarejestruj się
» Przypomnij hasło
Recenzja Nekrofikcje

Recenzja Nekrofikcje

Data opublikowania: 20.10.2009, 15:58

Nekrofikcje to książka dziwna. Pierwsza znana mi książka Piotra Ciećwierza, ale zarazem świetny debiut literacki. Wydana w trzecim kwartale bieżącego roku przez wydawnictwo Supernowa. Trzeba przyznać, że książka jest bardzo obszerna (choć nie wygląda) – ponad 400 stron. Ogólnie jest co czytać. Nekrofikcje to takie połączenie powieści i antylogii. Mamy głównego bohatera i kilka epizodycznych postaci, które przewijają się przez całą książkę. Wszystko tworzy spójną całość, jednak każdy rozdział napisany jest tak jakby był osobny opowiadaniem i może być w pełni autonomiczny.

Warto wspomnieć o świecie książki, który jest moim zdaniem absolutnie genialny. Mamy tutaj przedstawioną alternatywną rzeczywistość, czasy mniej więcej obecne, mapa geopolityczna w sumie podobna. Miejscem akcji nie jest konkretnie zdefiniowane, ale możemy się domyślać, że jesteśmy w Polsce – zwłaszcza, że owy bezimienny kraj graniczy z Państwem Wszechrusi. W książce będziemy sporo podróżować, nie tylko po kraju, ale także odwiedzamy Afrykę i Indie.

Oczywiście w świecie mamy także magie, jest ona dość zmonopolizowana przez kościół, a wszyscy magowie nie współpracujący z nimi to heretycy. Ogólnie sytuacja polityczna wygląda tak, że to kościół przejął realna władze w państwie, powołał także organ inkwizycji, aby ścigać heretyków. Patrząc na to obiektywnie jest w tym sporo racji, gdyż w świecie Nekrofikcji magia, demony (opętania) i nieumarli naprawdę istnieją. Zatem powołanie inkwizycji wydaje się dość słuszne.

Jednak generalnie rzecz biorąc owy nowy świat to miejsce zepsute i zdegenerowane. Zwłaszcza miasto Mgławawa to siedlisko wszystkiego co w naszym poczuciu moralnym najgorsze: śmierć, przemoc, narkotyki, itp. itd. To wszystko jest tam na porządku dziennym, a raczej nocnym, gdyż w Mgławie tak naprawdę żyję się w nocy.

Naszym głównym bohaterem jest Birghela, podrzędnej klasy nekromanta – heretyk. Jak sam często mówi "w papierach mam pentagram". To postać, która zabija, bierze narkotyki, dużo pije, "obraca" kobiety, bezcześci cmentarze, a do tego to ogromny farciarz. Postać, której nie można nie polubić. Jest to zaprzeczenie szarego człowieka, to co robi i jak sprawia, że ja osobiście chciałbym być drugim Birghelą albo chociaż jego towarzyszem, choć wtedy najprawdopodobniej dawno byłbym martwy. Postać wykreowana na zasadzie: bierzemy praworządnego katolika i tworzymy "coś" zupełnie przeciwnego. Efekt jest powalający. Dodając do tego ciekawe przygody, wartką akcje, która nie spowalnia nawet na chwilę. Mamy doskonały klimat miasta grzechu, a w nim niezwykle fartownego nekromantę.

Książka pisana jest bardzo przyjemnym stylem. Narratorem powieści jest sam Brighela, zatem często możemy napotkać jego komentarze do zaistniałej sytuacji lub też barwne porównania. Ogólnie Nekrofikcje czyta się bardzo przyjemnie, a zarazem troszkę inaczej niż inne książki. Nie ma tutaj zastanawiania się nad tym "dlaczego?" coś się dzieje, czy też "co z tego wyniknie?", czy "jak to się skończy?", w życiu Nekromanty liczy się tylko to co jest "tu i teraz" i uważam, że styl autora świetnie to uwidacznia.

Podsumowując, Nekrofikcje to książka dziwna (wspomniałem o tym na wstępie). Nie wiem skąd czerpał autor wymyślając ten chory świat (, który zresztą bardzo przypomina nasz), ale stworzył coś naprawdę paskudnego i grzesznego – i o to mu chodziło zapewne. Każdy znajdzie coś dla siebie. Przede wszystkim wartką akcje, a z drugiej strony interesujący świat do odkrycia. Książka zdecydowanie warta przeczytania. To raczej kiepska pozycja na długie zimowe wieczory, gdyż nie pozwoli Wam prędko zasnąć... chyba, że Wam właśnie o to chodzi...

Wyszukiwarka

Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce:

Komentarze

Brak komentarzy. Może będziesz pierwszy?

Napisz komentarz

Komentowanie tylko dla zalogowanych użytkowników.